Wiem ile mam lat i jak wyglądam, wiem też że zacznę nowe życie mam nadzieje, lepsze niż dotychczasowe, nie mówię już " śmierć" , mówię istnienie, nie mówię ból , mówię radość , nie mówie obżarstwo, mówię głód. Wiem, że do głodu muszę sie przyzwyczaić i potrafię to zrobić. Wiem jedno lepsze to niż to co mam teraz, nie potrafię sie powstrzymać jak zaczynam jeść , jeść --> pochłaniać ----> kończy się zawsze tak samo. Taki sam scenariusz. Mam dość niemocy, uczucia przepełnienia , mam dość tego smaku i smaku łez. Za wielką cenę płacę za życie , które mi ponoć dano. Ponoć to prezent? tylko nie wiem czy tak moje ma wyglądać do końca? Dziś nie mogę już płakać nie płaczę jestem twarda - tak jak sobie postanowiłam, stoję wpatrzona w okno wokół biel śniegu ...kiedy padał cieszyłam się jak dziecko- to śmieszne. Nie miałam dziś sił by pójśc na spacer, ale wogół tak kolorowo i świątecznie jeszcze, tylko inaczej jest w naszych sercach. Dlaczego wokół mnie jest tylu ludzi a ja ciągle czuję tę pustkę i i samotność??? dlaczego? jest mi zimno chyba zamiast serca mam pustkę . Wiem trace niektórych bliskich wiem to i czuję , muszę ukrywać to co robię ...muszę bo stracę wszystko. Zimno.......................
szmata . tylko tyle.Nie mogę patrzeć na siebie w lustrze, straciłam kontrole nad tym co robie z sobą. Jem - rzygam- tyje! wiem ,że to nie powinno tak być, i nie było by , wytrzymalam 2 dni. Całe dwa dni. Rozsądnej 1000kcal diety. Dziś coś pękło jestem po kolejnym ataku a w zasadzie to chyba był 1 wielki kilku godzinny. Mam plany, które pozwalają mi określić cel mojego zycia mam konkretne daty, plan, tego się trzymam by nie zwaryjować w tej pracy. Dziś zdecydowałam się im powiedzieć że wyjezdzam, i co drwią ze mnę że " na pewno" , " że nie potrafie zadbać o siebie tutaj a co dopiero tam" , widzę to ich minach , na ich twarzach że jesli wyjade nie beę miala powrotu. Chciałam spróbować a gdyby się nie udalo wrócić... widzocznie muszę kupić bilet tylko w jedną stronę . . . bo tegaz jedtem tym bardziej zdecydowana na TAK. Nie mam tu nikogo kto by mnie wspierał, tylko do krzyku i krytyki jest pełno. W pracy grożą zwolnieniami mam ich w d... . traktuję mnie jak rzecz upychajac każdą dziurę , każde L4 .... potrafię pracować za 3 osoby w 3 różnych miejsach. Przełożony nie do mnie sie zwraca tylko do kolezanki " pożycz mi M" a ja jestem rzeczą do pożyczania? w domu oprócz krytyki nie mam nic, pustkę . Nie rozumieją tego, że jestmi tutaj żle, niepotrafią mnie wesprzec pocieszyć , nawet wysłuchac tylko pretensje. Przed świetami śąsiadka leciala do Angli do córki , mówiła jak sie za nia stęskniła i że chce ją poprzytulac bo " ja mogę do mamy się prytulić zawsze" . Dodam że córka jest w moim wieku, ale jakże sie pani myli, jakże , nie chciałam pani wyprowadzać z błędu bo przeciez moja rodzina musi zachować " twarz" zwłaszcza przed sąsiadami.Nikt mnie nie przytulał może mam na twarzy napisane , " zostaw, porzyć skop, spraw by cierpiała, wyrzyj się , zgwałć" Może? kto wie nie patrzę w lustro.
znalazłam to w sieci ale jak jasno i po " mojemu" ujęte też jest moim marzeniem.
chce znów kurczyć sie pod kołdrą i żebym mogła bez słów tłumaczyć moje niepowodzenia niech robią to moje kości cicho, bez krzyku niech wyjasniają ukrywając moje potrzeby
Niezwykły plan , inny niz wszystkie . A teraz zamierzam się cieszyć swietami , i nie przejmować sie co jest na stole i ile jest we mnie tego co kiedys było na ...
Chcę zacząć od nowa , mojego nowa. Od tego co kiedyś , nie chcę być samotnym człowiekiem , który boi się ludzi a jednocześnie nie potrafi bez nich żyć. Nie mogę spędzać kolejnych dni , miesięcy i lat na tym samym. Jestem słaba, żle sie czuję fizycznie psychicznie a z drugiej strony gram, " twardzielkę " niezależną, która zamiast prosić o pomoć staje sie w pewnym sensie samowystarczalną .Więc nie proponują bo wiedzą , że powiem " nie dziekuję" , bo to najcześciej przezemnie wypowiedziane słowa przez osatnie lata. Nie słysze nawet końcówki propozycji a juz mówię " nie dziekuję" , nie chce wyjść na kawę , nie chcę iśc na pizze, nie chcę wyjść do kina, nie chcę wyjechać na swieta, nie chce iść na terapię ..... boję sie tego wszystkiego. Boję sie , tego że kolejny raz dostanę po twarzy od ludzi.A czego pragnę ? normalności miłości.Czy to dużo???
Mała dziewczynka niosąca tak dużo bólu w sobie, że kolejny dzień, kolejny raz spędza tak samo ....nienawidzi się za to że To robi , to juz nie sprawia jej radosci jak kiedyś, To sprawia jej ból nawet fizyczny. Ma plan czy by nie sprawić by To zdecydowało w jej żyiu? ile razy można 12 na pewno i sprawdzone jest. Mała dziewczynka teskni za śpiewem ptaków, spokojem, uśmiechem , ciepłym słowem..wiosną, nawet śniegiem. w poniedziałek mała dziewczynka wybiegła na schody by móc cieszyć sie padającym śniegiem- uśmiechała się, dziś leżąc na posadzce nie mogła sie podnieść...mała dziewczynka pragnie pokochać życie, lecz nie potrafi , pragnie normalności , lecz nie potrafi nią się cieszyć, pragnie nie czuć cierpienia i bólu.
jak tak patrze na ten blog to wydaje mi sie ze jest strasznie smutny i przerazający tak jak moje życie . nie chce juz mówić o tym co było ale co bedzie wiec co bedzie??? zycie? śmierć ? normalność ? choroba?co bedzie pytam tylko kogo? skoro juz w nic nie wierze???