Wiosnę da sie wyczuć, zamykam oczy i słyszę śpiew ptaków, słysze ludzi. Czekam aż zrobi sie kolorowona ulicach by móc godzinami siedzieć na bulwarach wiślanych i czytać czytac czytać.... o radosći, sensie, śmireci czy smutku. Od trzech dni jestem " inna" ; nie jem chleba , słodyczy, makaronów,ziemniaków.... kryzys minął. Mogę swobodnie przejsć obok cukierni, czy sklepu. Czuje sie silniejsza psychicznie - dałam radę. Dzis wiem, że nie skończy sie to tak samo jak przez ostatni czas. Nie kupie=nie zjem= nie zwymiotuje. Jem mniej zdecydowanie, niemam ataków :), nie mam tez sił na ćwiczenia ale to po kolejnej infekcji i powinno sie to zmienić jak dojde do siebie. To nie tak, że popadam w kolejną skrajność, chcę poprostu raz na zawsze pożegnac sie z problemami ED. Zakończyć ten rozdział w życiu. Nie rozmawiam już, na ten temat z nikim, mędczy mnie ten temat, to jest gdzies gleboko w środku i niech takm pozostanie, bylo mineło - walczę ,wstane i pójde dobrą drogą naprzód.
..."tak nie można odchodzić, tak nie można sie żegnać bez obawy cokolwiek bez zdziwienia a jednak tak nie miożna sie żegnać tak nie można odchodzić gdy sie brało ocean jak jak przy brzegu mam brodzić
nie nie można tak jakgdyby nic nie było nie nie można tak to w koncu była miłość
choć jesteśmy tacy smutni tacy biedni, i nawzajem sobie nijak niepotrzebni, tak nie można odchodzić tak nie można sie żegnać choć nie jesteś potrzebny choć nie jestem potrzebna tak nie można sie żegnać tak nie mozna odchodzić choćby nie wiem jak było nie nie ma jak nie obchodzić
nie nie można tak jakgdyby nic nie było nie nie można tak to w koncu była miłość
skoro nijak nie umiemy sobie sprostać to sprobujmy choć po ludzku choć sie rozstać tak nie mozna odchodzić tak nie można sie żegnać bez obawy cokolwiek bez zdziwienia a jednak
tak nie można odchodzić żeby w oczy nie patrzeć i usłyszeć wybaczysz? i usłyszeć wybaczam "
Te ostatnie 2 tyg były trudne, a nawet bardzo trudne pogmatwałam swoje życie w sposób konkretny i ostateczny. Zaszalałam na całego " eksperymenty", przed którymi ostrzegam zawodowo, zostały sprawdzone i rzeczywiście SZKODZĄ. Nigdy wiecej. Czuje sie kolejny raz jak ktoś, kto przegrał wszystko. Nie zamierzam sie nad sobą litować wypisując, jaka jestem " biedna i wogóle''jestem podła i nie mam skrupułów. Mój terapeuta by sie ucieszył " że zachowanie bulimicze ustały, ale nie jest pani jeszcze zrdrowa" no i i nie czuje się " prosze pana"zdrowo" zwlaszcza, że sypiam na lekach po 3 godz na dobę.Czuje się jakby swoje zycie przegrała w karty z diabłem kilka lat temu. Od kilku lat jest tak jakby nie było to moje życie, nie moje plany, marzenia, nie mój świat. A najgorszy chyba jest wstręt do siebie i nie to, o dziwo, nie do swojej fizyczności a do tego, jakim jestem człowiekiem i co robie.Z roku na rok nienawidze siebie bardziej, nie spełniłam wymagań i oczekiwań swoich i innych- nie sprostałam życiu.
dziś " pochowałam" kogoś . W moich marzeniach i snach, także w rzeczywistości. Poszłam za glosem rozsądku i wyboru własnego.Choć rozsądek zadecydował serce jeszcze płacze i smutno mu. Zdaje sobie sprawę, że coś musi się skończyć by coś innego mogło sie zacząć, nic nie trwa wiecznie ( chyba że " moda na sukces")
Tak ostatnio dużo myśle w drodze do pracy. 1,5 godz to duuuuuużo czasu. Po tych ostatnich przeżyciach, po kilku rozmowach z różnycmi ludzmi, doszłam do wniosku, że żeby wypłynąć trzeba odciąć to co nas ciągnie w dół.Przeszłości nie da sie wymazać, ludzi pozbyć, ale warto zastanowić sie jak żyć dziś i teraz, budować przyjażnie i związki na mocnych fundamentach , które są obopólne.Starać sie unikać i nie dac stłamsić " wampirom energetycznym", zamknąć sprawy dotej pory nie zamknięte. Stanać na nogi i poprostu żyć bo jutra może nie być.
Tak ostatni sie zastanawiam dlaczego ciągle ludzie stękają i narzekają, i ciągle jest zle, choć do końca nie jest to prawdą. Mówiąinaczej a inaczej robią, mówia " nie mam kasy" ale jadą na wakacje na Riwierę, mówia "jedzenie drożeje" a w koszu pełno przeterminowanych artykułów spożywczych..... do jednego wniosku doszłam czym wiecej jęczysz ( z kazdego powodu: kasy, pracy , zdrowia, małżeństwa, samotności...) tym mniej ludzi cie słyszy, nie żeby mmieli złe intencje, ale poprostu traci to na autentyczności,a jeszcze gdy dochodzą do tego inne czyny niż słowa.Tylko gdy naprawdę cos sie bedzie działo, nikt nie zareaguje bo miał serwowane to latami.
Ciągle mam z nimi problem, czy powiedzieć to co myśle w sposób delikatny czy męczyć sie z myślami uszczęsliwiając na siłe. Zazwyczaj mówie to co myśle, choć staram sie wyważyć słowa, choć nie zawsze to mi wychodzi.jak wiele w życiu rzeczy. Najbardziej mnie bawi, kiedy wydać by sie mogło dorośli ludzie odpowiedzialni, majacy sie za " coś" , rzucają " focha" jak dzieci z przeczkola, " biorą zabawki i idą do siebie"- ot tak koniec gadania. Na szczęscie wiekszość znajomuch mam takich, którzy potrafią zachowac sie i wtedy można porozmawaiać, nie mysląc zebedzie foch i koniec.